Można usłyszeć, że od poniedziałku uczniowie wrócili do szkół. Koniec z nauką zdalną i hybrydową! Trzeba jednak przyznać, że jest to normalność, którą możemy określić pozorną (można nawet mówić o nowej normalności).
Koronawirus wciąż istnieje
Przede wszystkim należy zacząć od tego, że koronawirus wciąż istnieje. Sytuacja jest dobra, ale mówi się o tym, że na jesieni znów będzie gorzej. Niemniej jednak zostawmy przyszłość i skupmy się na teraźniejszości – co się dzieje, gdy jakiś uczeń otrzyma pozytywny test? Oczywiście trudno odnosić się do każdej szkoły, aczkolwiek jedno wydaje się jasne – nauka zdalna. Być może wiele osób zadaje sobie pytanie, jak długo mamy żyć w niepewności? Co więcej, jest to pytanie, na które chyba nikt nie zna odpowiedzi.
Ponadto nie można też zapominać o skutkach nauki zdalnej. Temat ten porusza się dość często, ale w niektórych sytuacjach przypomnienie nie zaszkodzi. Krótko mówiąc, nauczanie zdalne na pewno jest mniej skuteczne niż stacjonarne. Zresztą wystarczy odnieść się do problemów z zapanowaniem nad uczniami – zapanowanie nad uczniami nie jest łatwe podczas nauki stacjonarnej, a co dopiero, gdy lekcje są zdalne.
Czeka nas akceptacja ryzyka?
Przyszłość jest niejasna, ale zawsze możemy pokusić się o spekulacje. Najbardziej oczywistym rozwiązaniem wydaje się to, że prędzej lub później dojdzie do akceptacji ryzyka. Wypada też podkreślić, że raczej musiałoby to wiązać się ze sporadycznymi zakażeniami. Można nawet powiedzieć, że wielu ludzi chce, abyśmy zaakceptowali ryzyko – najlepszym dowodem na to są protesty przeciw obostrzeniom.