Debata nad reformami w polskim systemie edukacji

W kontekście polskiego systemu edukacyjnego, obecnie mamy do czynienia z prawdziwym wysypem propozycji dotyczących zmian, które przewyższają liczbą grzyby po deszczu. Takie tendencje są efektem powszechnej niezadowolenia ze stanu naszej edukacji oraz wpływu nowego zespołu politycznego kierującego Ministerstwem Edukacji Narodowej.

Mimo tego, dla wielu środowisk oraz osób indywidualnych poranek następujący po „nocy czarnkowej” stał się impuls do podjęcia inicjatywy i skierowania swoich postulatów do decydentów, którzy sami deklarują chęć wprowadzenia szeregu pozytywnych zmian. Ta aktywność może być postrzegana jako coś dobrego, szczególnie że wśród głosów dominują te konstruktywne. Oczywiście, istnieją też pomysły kontrowersyjne, dotyczące możliwości realizacji danego projektu lub ryzyka powstawania niekorzystnych skutków ubocznych.

Ciekawy jest fakt, że czasami wśród różnych propozycji występują sprzeczności. Przykładem jest sytuacja, gdy Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO) wnioskowało o zniesienie egzaminu ósmoklasisty (E8), a równocześnie Stowarzyszenie Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych zgłaszało wniosek o rozbudowanie tegoż egzaminu. Oba postulaty zdobyły natychmiastowe poparcie, rozpoczynając gorącą wymianę argumentów. To sprawiło, że debata społeczna skupiła się na tym temacie, zepchnęła do niebytu wcześniejszy projekt dotyczący zakazu prac domowych.

W jednym z wywiadów dla „Rzeczpospolitej”, profesor Marek Konopczyński opowiadał się za likwidacją E8. Na pytanie o możliwość rekrutacji do szkół średnich, zwłaszcza tych najbardziej popularnych, zaproponował zastosowanie rozmów kwalifikacyjnych, które pozwoliłyby nauczycielom poznać pasje i zainteresowania uczniów oraz dostrzec, czy dany uczeń pasuje do danej placówki.

Chociaż „Rzeczpospolita” jest poważnym medium o dużym zasięgu, warto skorygować pewne uwagi profesora. Jego pomysły nie odzwierciedlają rzeczywistości systemu edukacyjnego. Nie da się zlikwidować rankingów szkół, ponieważ takie zestawienia powstają spontanicznie. Nawet jeśli zdecydowano by się na ich zakaz, to i tak przeniosłyby się one do podziemia, co tylko podgrzałoby rynek najbardziej pożądanych szkół. Tak samo niewykonalny jest pomysł rozmów kwalifikacyjnych ze względu na brak wystarczającej ilości czasu i zasobów.