W ubiegłym roku, wszyscy uczniowie klas czwartych byli obdarowani przez rząd laptopami. Była to inicjatywa poprzedniego szefa rządu, Mateusza Morawieckiego, której celem było niwelowanie nierówności społecznych oraz wspomaganie procesu edukacyjnego dzieci. Jednakże, opozycja zarzuciła, że cała akcja miała na celu przede wszystkim zdobycie poparcia społecznego przed wyborami. Dziennik Gazeta Prawna postanowił sprawdzić, czy i jak ten rządowy projekt wpłynął na funkcjonowanie szkolnictwa.
Jak donoszą dziennikarze DGP, dyrektorzy oraz nauczyciele przyznali w rozmowach, że laptopy w dużej mierze zostały w domach uczniów i nie służą celom edukacyjnym.
Wielu rodziców uczniów wyjawiło, że ich pociechy nie korzystają z otrzymanego sprzętu komputerowego, ponieważ mają już do dyspozycji lepsze urządzenia. Użytkowanie laptopów sprowadza się przeważnie do korzystania z gier i innych form rozrywki. W placówkach edukacyjnych komputery nie są użytkowane, ponieważ nie zostały wyposażone w niezbędne oprogramowanie. Ponadto szkoły zmagają się z problemami technicznymi jak na przykład przestarzała infrastruktura elektryczna i niewystarczająca jakość połączenia internetowego.
Niektóre placówki edukacyjne mogły skorzystać ze wsparcia innego programu rządowego o nazwie „Laboratoria przyszłości”, co spowodowało, że posiadanie prywatnych laptopów przez uczniów stało się zbędne. W efekcie, wiele z darowanych komputerów nie jest wykorzystywanych.
Chociaż niektóre szkoły starały się zachęcić uczniów do korzystania z laptopów do celów naukowych, takich jak monitorowanie dziennika elektronicznego czy wykonywanie ćwiczeń online, to jednak nowe przepisy utrudniające ocenianie prac domowych ograniczyły te możliwości.
Jednym z problemów, które pojawiły się w związku z otrzymaniem sprzętu przez rodziców, okazało się dodatkowe obciążenie podatkowe. W tej chwili Ministerstwo Finansów pracuje nad zmianą przepisów, by rodzice mogli zostać zwolnieni z tego obowiązku.