Tworzenie warunków do radosnego uczenia się – duch rozwoju w edukacji

Edukacja ma być obszarem, który sprzyja radości i rozwojowi. Dzieci mają naturalne zamiłowanie do nauki, są chętne do podejmowania wyzwań, ale te muszą mieć dla nich określony cel i sens. Pewien młodzieniec chociaż nie wykazywał on zbytniego zainteresowania prostymi działaniami matematycznymi, jak odejmowanie 287 od 1864, to jednak kiedy zaistniała konieczność obliczenia, ile mu brakuje do zakupu wymarzonego zestawu klocków Lego kosztującego 260 złotych, gdy on dysponował jedynie 86 złotymi – chłopiec błyskawicznie podjął wyzwanie.

Kwestię uczenia się języka angielskiego podchodzi w podobny sposób – ogląda filmy z bohaterami z Lego, komunikującymi się w języku Szekspira (albo bardziej Eminema). Ta historia ilustruje, że dzieci są skłonne do ciężkiej pracy i uczenia się, gdy widzą cel i sens swoich wysiłków. Przymus „robienia czegoś, bo tak trzeba”, jest zwykle zostawiony dorosłym.

Dla wielu dorosłych problemem jest, jak skłonić dzieci do włożenia więcej wysiłku w rozwijanie siebie. Często przypominamy sobie nasze dzieciństwo i zastanawiamy się, ilu z nas straciło czas na bezcelowe zabawy. Rozważamy, kim moglibyśmy być teraz, gdybyśmy ten czas lepiej wykorzystali. Ale czy dzieci rzeczywiście potrzebują tak intensywnej pracy nad sobą? Czy mają one być wtłaczane w schematy wyznaczone przez dorosłych? Badania psychologii rozwojowej oraz nowsze badania dotyczące funkcjonowania mózgu wskazują, że człowiek najbardziej intensywnie rozwija się do piątego lub szóstego roku życia – zanim zostanie objęty formalnym systemem edukacji.

Albert Camus kilkadziesiąt lat temu zauważył, że [I]szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje[/I]. Od czasu słów autora [I]Dżumy[/I], świat rozwijał się jeszcze bardziej dynamicznie. Dziś coraz trudniej zaakceptować stereotypowy paradygmat edukacji, według którego głównymi dostarczycielami wiedzy i kluczowych umiejętności dla rozwoju dzieci i młodzieży są nauczyciele i realizowane przez nich programy edukacyjne. W erze informacji jednym z najważniejszych umiejętności, które warto rozwijać w szkole jest [B]zbiór umiejętności dotyczących zarządzania wiedzą[/B].

Osobiste doświadczenia z dzieciństwa pokazują, że maluchy intuicyjnie zdają sobie sprawę, że zanim pójdą do szkoły muszą się bardzo wiele nauczyć. Na naszym zadaniu leży stworzenie im odpowiednich warunków do rozwoju. Małe dziecko osiąga stan maksymalnego zachwycenia kilkadziesiąt razy dziennie, co jest potwierdzone przez niemieckiego neurobiologa Geralda Hüthera ([I]Wszystkie dzieci są zdolne[/I]. [LINK=https://edukatorium.edu.pl/25/rozmowa-z-ghutherem-8914]Rozmowa z G.Hütherem[/LINK]). W mózgu dochodzi wówczas do aktywacji ośrodków odpowiedzialnych za emocje, co wywołuje całą serię reakcji biochemicznych sprzyjających uczeniu.

Znajdujemy się na progu nieuniknionej personalizacji edukacji. Kluczem do jej implementacji jest umożliwienie uczniom identyfikacji własnych ograniczeń i zasobów. To daje zarówno dla uczniów jak i dla nauczycieli bogate źródło wiedzy na temat przyczyn i potencjalnych skutków podejmowanych działań. Może szkoła powinna zacząć stwarzać warunki, by było po prostu jak należy?